Prezenty – dziwolągi
Na zakończenie coś o prezentach i cudzoziemcach. To temat dla wielbicieli kuriozów, wszelkich niewiarygodnych i zabawnych dziwności. Jeśli ktoś zdecyduje się zorganizować wystawę służę eksponatami. Najwięcej jest breloczków do kluczy, z jakimiś orłami, z pozłacaną wieżą Eiffla, z herbami wszystkich kantonów Szwajcarii. Wszystkie znajome dzieci zostały nimi obdarowane, choć nie mają samochodu. Od Rosjan dostałem model „Aurory”, długości około metra (ucieszył pokojówkę w hotelu „Ukraina”). Od Ukraińców dostałem karafkę w kształcie jelenia, który łykał wódkę (i zwracał) kamionkowym pyskiem. Od pewnego Włocha scyzoryk produkowany dla armii szwajcarskiej, z tuzinem nożyków, korkociągiem i plastikową wykałaczką. Jak z tego widać, odbieranie prezentów od obcokrajowców bywa pełne emocji. Można więc sądzić, że. ich wręczanie nie było poprzedzone głębokim namysłem. Co mamy robić my, ludzie dobrze wychowani? Starajmy się, by nasze prezenty miały wdzięk i posmak oryginalności, by były bogate w lokalny koloryt jednym słowem, od Lajkonika do diabła Boruty. A czy przyjęte zostaną równie… entuzjastycznie, nigdy się nie dowiemy.