Odpowiadanie na listy i oferty
Powiedziałem, że dobre wychowanie w miejscu pracy ma taki sprawdzian dobrze pracować. Wróćmy więc choć do paru konkretów, takich na przykład jak odpowiadanie na listy i oferty. Jest u nas przyjęte, niemal powszechnie, że się… nie odpowiada! Nie jest żadnym tłumaczeniem fakt, że nie od razu w każdej sprawie można podjąć decyzję. Ale przecież można odpowiedzieć: proszę się nie niecierpliwić, decyzja zapadnie za dwa miesiące. Urzędnikowi ani to do głowy nie przyjdzie. Co tym bardziej dziwne, również pracownikowi firmy produkcyjnej, usługowej mówi się: „Zobaczymy, jak chcecie mieć zlecenie, trzeba poczekać”. Nie ma próby wczucia się w niepokoje oferenta, widzi się tylko siebie. Niejednokrotnie wystarczy sięgnąć po słuchawkę i uprzedzić w minutę, że decyzje zapadną wkrótce i wtedy będzie ostateczna wiadomość. Tak postępuje człowiek kulturalny w domu i w pracy. Choćby dlatego, że wie, iż tą drogą zdobywa się sympatię klienta, przyszłego odbiorcy, a może i pracownika. My tymczasem umiemy ustąpić damie miejsca przy wejściu do windy, ale na tym kończą się dobre maniery. Ludzie starający się o pracę opowiadają, że regularnie można słyszeć: „udzielimy odpowiedzi listownie, także negatywnej”, i że odpowiedź taka nigdy nie nadchodzi.