Rodzinny obiad
Uprzytomnijmy sobie, jak u nas w domu wygląda obiad. Czy zastanawiamy się, by talerz z zupą przechylać w kierunku zewnętrznym, od siebie? Oczywiście, ani to tacie do głowy nie przychodzi, ani dzieciom nikt uwagi nie zwraca. Dzieci natomiast wylizują talerzyki po deserze, choć mają po kilkanaście lat i mogłyby się bez takich hec obejść. Ktoś im tam kiedyś mówił, że kotlety kroi się nożem, ale po co, jeśli mięso miękkie? Lepiej dziubać widelcem, a drugim okiem zerkać w telewizor, prawda? Tata też chętnie z tego skorzysta, bo przyszedł jak zwykle zmęczony. „Przy jedzeniu się nie rozmawia”
zawyrokuje teściowa ni w pięć, ni w dziewięć i zamknie w ten sposób właśnie szansę (dzieciom przecież tata się nie przyzna, że i jemu) nauki konwersacji przy jedzeniu. A taka sprawa, jak dobieranie niewielkich kęsów w czasie jedzenia? Już słyszę oburzenie: o takich głupstwach się rozpisywać?! Oburzonych proszę uprzejmie, zastanówcie się, jeśli ktoś w młodości nie nauczył się tego, to nie będzie w stanie prowadzić konwersacji w czasie uroczystego obiadu! Przyjęcie w restauracji to nie w barze mlecznym, gdzie każdy łyka, żeby jak najszybciej wyjść!