Zawieranie znajomości
A jeśli dobrze poszło z zawieraniem znajomości? Nie będę podpowiadał, co dalej, bo rozstrzygają to okoliczności i ogólne zasady dobrego wychowania. Przypomnę tylko o jednym, o czym w ferworze nowej znajomości rzeczywiście się zapomina o przedstawianiu się. Ten obowiązek występuje w bardzo wielu sytuacjach, a w tej także. Często skraca się go do podania imienia, bo nazwisko wydaje się brzmieć zbyt sztywno jak na okoliczności i całkiem po prostu jest niepotrzebne. Może istotnie to nadmiar elegancji, ale są sytuacje, kiedy właśnie tym można „pograć”. Nowo poznana osoba widzi, że to ktoś solidny, o manierach jak rzadko i z poważnymi zamiarami, dżentelmen. To może być skuteczne, jeśli komuś taki kostium odpowiada. O tytułowaniu per „panie Zbigniewie” i przyjmowaniu zwyczaju „tykania” wszystkich uczestników, np. teleturnieju telewizyjnego, już pisałem. Jest sprawą tylko wyczucia, że tego szacownego gościa nie wypada poufale traktować, a to drugie jest zwyczajnie bez sensu. Nie wątpię co prawda, że gdyby zapytano uczestników jakiejś grupy, czy się godzą na przyjęcie takiej młodzieżowej formy, chętnie odpowiedzieliby „tak”. Tej zgody, przeciw której niezręcznie jest uczestnikom protestować nie należy jednak przeceniać. To sprawa tylko zwyczaju językowego, gdyż owo „pan, pani” od stuleci obowiązuje i żadnego sztyw niactwa, jak niektórzy sądzą, nie oznacza.