Korespondencja w emailach
Apelowano do mnie, żeby coś powiedzieć o komputerach, czyli o emailach i Internecie. Krótko zatem: korespondencja tą drogą podlega zasadom podobnym jak każda inna, tyle że jest znacznie swobodniejsza. Choćby dlatego, że już z założenia nie stosuje się tam polskich liter, nie krępują nas stare reguły i zamiast „Łączę wyrazy poważania” piszemy „czesc”, bo krócej i każdy się domyśli. No, może trochę przesadziłem, ale tylko trochę. Dodajmy jeszcze uwagę, że nieźle pasują tu zasady dotyczące telefonowania, czyli że nowa jest tylko technologia, a mentalność ludzka, nawyki i skłonności pozostają te same. Można oczywiście apelować, aby skończyć z zaśmiecaniem Internetu najdziwniejszymi wygłupami, by dać spokój z „rozkoszami” rozpowszechniania wirusów. Niestety, mało dowierzam swoim apelom, nawet w najbardziej oburzającej i bezsensownej sprawie. Jest tu zresztą pewna odmienna okoliczność otóż Internet daje poczucie anonimowości, bezkarności swobody, daje radość z tego, że i ja mogę powiedzieć, co myślę… Tak więc, czy walczyć ze swobodą wypowiadania i to w Polsce roku 2005? Kto się odważy?